czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział pierwszy

Lena, 20 listopada 2012r.

 Siedziałam w autobusie, trzymając w ręce kawę. Nareszcie znowu przyjechałam na parę tygodni do Dortmundu. W tym roku postanowiłam sobie zrobić przerwę w nauce i dopiero na przyszły rok podjąć studia. Zerknęłam na komórkę. Doszedł do mnie SMS od Ewy, żony Łukasza.
Lena, kiedy dojedziesz? Chłopaki planują się jeszcze z Tobą przywitać, zanim pojadą do Amsterdamu!
 Uśmiechnęłam się na myśl o czwórce rozbrykanych piłkarzykach, którzy pragną mnie wypytać, co tam słychać w Polsce.
 Zerknęłam przez okno i zobaczyłam przystanek, na którym musiałam wysiąść. Sięgnęłam po swoją torebkę i podeszłam do kierowcy, który od paru lat przywozi mnie tutaj. Wyłączył silnik i razem ze mną poszedł po  bagaż.
 - Niech pani pozdrowi naszych piłkarzy i proszę im powiedzieć, że będę jutro oglądać ich mecz – powiedział, podając moją walizkę.
 - Oczywiście, panie Zbyszku, przekażę chłopakom.
 Uśmiechnęłam się do miłego kierowcy i ruszyłam asfaltową drogą w kierunku wielkiego, żółtego domu z pięknym ogrodem. Tuż obok stał podobnych rozmiarów dom z czarnej cegły, gdzie mieszkał znany w całej Polsce i ubóstwiany Robert Lewandowski.
 Nacisnęłam dzwonek przy furtce i zerknęłam na drzwi, czekając aż ktoś wyjdzie.
 - Nareszcie! – usłyszałam głos swojego starszego kuzyna.
 - Nie było mnie tutaj tylko trzy tygodnie!
 - Dla nas trzy tygodnie to jak wieki – powiedział, otwierając furtkę.
 Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam najmocniej jak umiałam. Łukasz wziął moją walizkę i ruszyliśmy do domu. Już w przedpokoju słyszałam śmiechy chłopaków. Zdjęłam buty i rzuciłam w kąt.
 - Wiesz, co powie Ewa… - upomniał mnie Łuki.
 - Mi to wybaczy – pokazałam mu język.
 Wzięłam swoją torebkę i wpadłam do przedpokoju, gdzie chyba przyszło całe przedszkole. Rozpromieniłam się na widok małej Sary. Szybko podbiegłam do kojca i wyciągnęłam małą księżniczkę. Mój kuzyn ma szczęście, że ma takie dwa skarby - mówię tutaj o jego córeczce i żonie.
 Spojrzałam na tych wszystkich zakochanych – Kubę i Agatę, Roberta i Anię, no i Łukasza i Ewę. Tylko Mario siedział sam, przez co się lekko zarumieniłam.
 - Cześć wszystkim – powiedziałam po polsku, na co Mario zmarszczył czoło. – Agata, gdzie jest Liwka?
 - U babci w Polsce – powiedział Kuba. – Możesz powiedzieć, dlaczego się spóźniłaś?
 Przewróciłam oczami i oddałam Sarę Łukaszowi. Sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam nią w Kubę!
 Najgłośniej zaczęła się śmiać Agata. Kuba zerknął na nią i zmrużył oczy. Mario w końcu odchrząknął.
 - Wiecie jak ja nie lubię, jak mówicie po polsku? – powiedział Götze. – I co to ma znaczyć, że po pierwsze witasz się z Sarą bez urazy Łukasz – uśmiechnął się do mojego kuzyna – następnie rzucasz poduszką w Kubę, a do mnie nawet nie podejdziesz i nie powiesz: Skarbie wiesz jak ja się za tobą stęskniłam?
 - O! Cześć Skarbie! – rzuciłam w niego poduszką, bo najwyraźniej był zazdrosny właśnie o to. Po chwili jednak dostałam odpowiedź zwrotną i upadłam na moje w tym przypadku biedne cztery litery. – To bolało!
 - I miało! – warknął Götze.
 - Dobra myszki – odezwała się Ania. – My już idziemy na podwórko się pożegnać z naszymi „menami” – zaczęła zabawnie ruszać brwiami, patrząc na Lewego. – A wy jeszcze sobie pogadajcie…
 - Macie pięć minut i ani sekundy dłużej – nakazał Kuba i wyszedł za resztą.
 Przewróciłam oczami i spojrzałam na Mario, który był bardziej zainteresowany swoją komórką i czytaniem e-maili od kibiców niż mną.
 Stanęłam przed nim, zakładając rękę na rękę i tupiąc nogą. Ten tylko zerknął na mnie i znowu wrócił do czytania wiadomości.
 - Kurczę, zostały nam tylko trzy minuty i ani sekundy dłużej – otarłam nogą o jego nogę. Żadnej reakcji – dziwne. – Skarbie – zabrałam jego telefon, na co zmarszczył czoło i usiadłam na jego kolanach, zarzucając ręce za jego głowę. – Wiesz jak ja się za tobą stęskniłam?
 Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zbliżył swoją twarz do mojej i swoimi ciepłymi ustami musnął moje.
 - Szkoda, że nie mamy dzisiaj dużo czasu – mruknął. – Zabrałbym cię do kina, a potem do jakiejś restauracji na obrzeżach miasta, następnie do domu…
 - Nie zapędzaj się, mieszkasz przecież z rodzicami – pocałowałam go w policzek. – To może zabierzesz mnie na to wszystko pojutrze?
 - Dobrze – musnął mnie jeszcze raz w usta. – To spotkamy się tam gdzie zawsze?
 Pokiwałam głową.
 - Pięć minut minęło – usłyszeliśmy krzyki Kuby z podwórza.
 Chyba za słabo dostał tą poduszką. Złapałam dłoń Mario i wyszliśmy na dwór, gdzie pod bramą stało już czarne auto, które zawiezie ich do klubu.
 - Do zobaczenia pojutrze!

***
Liam, 21 listopad 2012r.

 Rzuciłem kolejną kulką papieru w Nialla, który znowu zaczął się obżerać nowo kupioną paczką chipsów. Ten spojrzał na mnie wilkiem i od razu się odwrócił.
 - To miało być na wieczór – spokojnie powiedziałem i podszedłem do barku skąd podebrałem Louisowi marchewkowy soczek.
 - Liam jest 17:00, więc jest już wieczór – powiedział z pełną buzią.
 Przewróciłem oczami i wróciłem na miejsce. Na szczęście ja nie lubię chipsów, więc nie będę musiał się przed chłopakami tłumaczyć. A tak z ciekawości, to gdzie oni się wybrali… Mieli wrócić godzinę temu.
 Ruszyłem ramionami i pobiegłem na górę. Wszedłem do mojego pokoju i oparłem się o drzwi. Spojrzałem tylko na ramkę ze zdjęciem, która stała na biurku. Byłem na niej z Danielle, z moją byłą dziewczyną. Minęło już sporo czasu od naszego rozstania, ale ja wciąż nie potrafię zmusić siebie do wyrzucenia tego zdjęcia.
 Rzuciłem się na łóżko i spojrzałem na sufit, na którym Harry przylepił zdjęcie ze swoją podobizną, żeby to był on pierwszą osobą, z którą rano się witam.
 Hmm… To już miesiąc odkąd Lena do mnie nie napisała. Każdego dnia zerkałem, czy przypadkiem na poczcie nie ma jej wiadomości, ale nasz kontakt został zerwany. Szkoda, bo bardzo polubiłem ją. Była ona moją odskocznią od codziennego życia.
 - Niall! – usłyszałem żałosny krzyk Harry’ego.
 Hmm… Jakoś mi teraz żal blondaska. Coś czuję, że teraz otrzyma karę na słodycze… Chociaż nie… Dlaczego? Przecież tylko ja mogę karać moich przyjaciół.
 Ktoś zaczął pukać do moich drzwi, podniosłem się na łokciach i spojrzałem w ich kierunku. Stał tam nie kto inny, a Zayn.
 - Stary, jedziesz z nami na dyskotekę?! – zaczął ruszać brwiami. – Może poznasz tam kogoś?
 - Zayn! – rzuciłem w niego poduszką. – Wiesz, że nie mam ochoty!
 - Liam, do cholery! – wziął poduszkę z ziemi i rzucił w moim kierunku. – Rusz swoje leniwe cztery litery i chodź! Bo jeśli nie…
 - To, co wtedy? – usiadłem na łóżku i podniosłem brwi.
 Zayn uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Położył dłoń na moje ramię i spojrzał na mnie troskliwie.
 No nie…
 - Liam, nie martw się – zaczął mówić troskliwym głosem – Na pewno znajdzie się jakaś dziewczyna, która cię pokocha…
 - Dobra – uniosłem głos. – Skończ! Pojadę z tobą na tą dyskotekę!
 - Chłopaki, Liam jedzie! – usłyszeliśmy ryk Louisa w całym domu. Ten to się chyba nie nauczy, że nie należy podsłuchiwać. 

Cieszę się, że tyle osób jest chętne na czytanie tego bloga, dlatego nie czekałam do wtorku. Postaram się, żebyście poznały jak najlepiej bohaterów i postarały się zrozumieć ich. Rozbawił mnie ostatnio jeden komentarz, kiedy jedna z Was napisała, że teraz nie przepada za Mario. Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że nawet dobrze, iż tak jest, bo jeżeli zakończę tego bloga i zmienicie zdanie o nim to znaczy, że osiągnęłam sukces, a jak dalej nie będziecie za nim przepadać to znaczy, że coś mi nie wyszło albo po prostu nie jest to członek 1D i tyle xD 
Do usłyszenia,
Kinga.

P.S. Przepraszam za taki krótki, ale nie potrafiłam jakoś się rozpisać na początku. W następnym będzie trochę więcej do czytania ;)

12 komentarzy:

  1. Nareszcie XD Dodałaś pierwszy rozdział. JUPI Postarałaś się, jest boski. Co z tego, że krótki liczy się, że jest :D Podobało mi się jak przedstawiłaś naszych kochanych piłkarzy, a najbardziej poduszka XD Liam jest przygnębiony i nie chce iść na dyskoteke, a Zayn nagle prawi mu kazanie i ten się zgadza. :D Będzie się działo.
    Z tego co wnioskuję we Wtorek masz urodziny. Nie wiem czy dodasz wtedy rozdział więc złorzę Ci życzenia. 1oo lat, dużo szczęścia. Dobrych ocen. Weny do bloga i wymażonego prezentu. :333
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Dobrze, że dodałaś dzisiaj, a nie we wtorek. Brakuje mi słów, żeby opisać ten rozdział. Jest taki omfgdyyfdyuytkftfudrtysjt *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny!
    Ciesze sie ze dodalas wczesniej!
    Wogole zapewne wiesz ze wielbie tw blogi i we mnie masz juz wielka fanke ale jakby co to mowie XD
    Czekam niecierpliwie na nastepny!
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
  4. lubie to . daj szybko następny ! xd :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak co wieczór, przed pójściem spać, wchodzę na laptopa, przeglądam listę blogów, które czytam i sprawdzam, czy aby na pewno nie pojawił się rozdział. Patrzę, a tu jest! Wyszedł Ci świetnie, piszesz tak lekko, że aż miło się czyta. To dopiero pierwszy rozdział a ja kocham to opowiadanie. Ciekawa jestem kiedy Lena spotka się z Liamem. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może dokończę wypowiedź poprzedniczki :D Jest taki.. zaskakujący? taki ach :D hehe ;)
    fajnie piszesz, podoba mi się Twój styl, zapraszam serdecznie do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Wróciłam właśnie z zakupów i co pierwsze robię? Patrzę czy dodałaś rozdział *_* Co prawda moim ulubieńcem z piłkarzy jest NEYMAR *Q* (od daaaawna) ,a szczerze za Mario nigdy nie szalałam, ale jakoś miło mi się czyta : ) Kojarzy mi się co prawa z tym gościem co wali głową w cegiełki i wypadają monety ALE JEST OKEJ XD Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy i w jakich okolicznościach dojdzie do spotkania między Leną a Liamem. Życzę weny xx

    truly-toxic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie! Czekam na następny, mam nadzieję, że nadal będziesz w ten sposób pisać. Piszesz miło dla oka i ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ; )
    http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/ <- zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadłam utaj przez przypadek, ale zdecydowanie nie żałuję! Tęskniłam za twoim nowatorskim i takim świeżym stylem pisania. Masz pomysły, na które inni totalnie by nie wpadli, za co wielki plus. Postać Leny wydaje si być bardzo intrygująca. Czyżby Liam, niedługo miał zamieszać w jej życiu? :D

    http://i-can-see-it-in-your-smile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń