środa, 26 grudnia 2012

Rozdział piąty


Liam, 24 listopada 2012r.

 Wepchnąłem się do łazienki, w której siedział Zayn przeszło godzinę. Podszedłem do lustra i zacząłem kombinować coś z moimi włosami. A gdyby je tak ściąć?! Nie… Lepiej nie.
 Złapałem szczoteczkę do zębów i zacząłem myć zęby, a przy okazji czytać wiadomości na tt. Oczywiście, Danielle wstawiła nowe zdjęcia z występu. Uśmiechnąłem się na widok jednego, gdzie robiła śmieszne miny. Gdzie się takie dzieci rodzą? – pokiwałem głową i wróciłem na stronę startową.
 - Tak się cieszę, że jedziemy na dyskotekę – do łazienki wpadł Harry, który zaczął się rozbierać na moich oczach. – Wreszcie oderwę się od tej nudnej rzeczywistości. Wiesz o tym, że moja mama chyba po raz czwarty chciała mnie umówić z córką jej koleżanki?!
 Hazza wskoczył pod prysznic, piszcząc jak zawsze, kiedy włącza wodę, bo raz ciepła jest, a raz zimna.
 - Dlaczego się nie zgodziłeś? – wypłukałem swoje zęby i zabrałem się za prostowanie włosów. – Okazja, żeby się wybrać z dziewczyną na romantyczną kolację...
 - Tyś jej nigdy nie widział – mruknął. – Metr pięćdziesiąt wzrostu, osiemdziesiąt na wadze i jeszcze ten różowy aparat na zębach… Yyył.
 - A ja myślałem, że lubisz różowy – dogryzłem przyjacielowi.
 - Lubię, ale nie jak ona go ma! – oburzył się.
 - Ale ty powiedziałeś mi tylko jak wygląda… A jaka jest?
 - Nie wiem, nie znam jej… - wyłączył wodę i wyszedł spod prysznica.
 - To nie oceniaj jej jeszcze. Może jest twoim ideałem, ale nie z wyglądu, a z charakteru. Popatrz na mnie. Ja nie mam zielonego pojęcia jak wygląda Lena, z która piszę tyle lat, ale kocham ją jak siostrę, która zna wszystkie moje tajemnice, a może też ma metr pięćdziesiąt, osiemdziesiąt na wadze i krzywy zgryz…? Po prostu daj tej dziewczynie szanse, a nie przekreślaj jej na samym początku, bo sam wygląd nie jest ważny.
 Poklepałem przyjaciela po policzku i wyszedłem z łazienki. Poszedłem do salonu, gdzie na sofie leżał Louis i oglądał jakiś mecz.
 - To chyba nie jest Premier Legue? – zapytałem przyjaciela.
 - Nie – pokręcił głową. – Bundesliga… Oglądam sobie mecz FSV Mainz 05 i Borussia Dortmund.
 - I jak tam im idzie?
 - No jak na razie 1:1, ale to jest dopiero 42 minu… - nie skończył, ponieważ w bramkę wpadła piłka i teraz było 2:1 dla BvB. – Muszę przyznać, że ten Polaczek jest niezły.
 - To jest Polak?!
 - Jest tutaj trzech Polaków – Louis podniósł się na sofie i zerknął na zegarek. – Ten się nazywa Robert Lewandowski, czy jakoś tak, jest jeszcze Kuba Blaszesf… No nie ważne, ma głupie nazwisko, no i Łukasz Piscek…
 - Piscek? A pisze się je P-I-S-Z-C-Z-E-K?
 - Dokładnie! Skąd wiedziałeś?
 - Lena, z którą pisze ma tak na nazwisko i ma kuzyna o tym imieniu…. A co najciekawsze, też jest piłkarzem.
 Podniosłem się z sofy i zabrałem się za ubieranie butów. Tomlinson zaczął robić to samo, ale był zamyślony jakby to, co powiedziałem, dało mu jakiś powód do myślenia.
 Po chwili po schodach zbiegł Harry z bananem na ustach. Długo nie musieliśmy czekać na odpowiedź, żeby wiedzieć, co go tak rozbawiło. Z góry usłyszeliśmy krzyk Zayna i groźby rzucane w stronę Loczka.
 Spojrzeliśmy z Louisem na Młodego i zobaczyliśmy, że w ręce trzyma ulubiony dezodorant Malika.
 - Cholera! – po poręczy zjechał Mulat. – Gdzie on jest!?
 - Co się stało? – Harry próbował zachować się tak jakby się nic nie stało. – Szukasz kogoś, a raczej czegoś?
 - Radzę ci go oddać! – warknął.
 - Bo co?! – Harry zaczął ruszać swoimi brwiami.
 - Bo zadzwonię do twojej mamy i powiem jej, że chcesz się umówić z tą dziewczyną, która ma metr pięćdziesiąt, osiemdziesiąt na wadze i różowy aparat… - Malik uśmiechnął się tryumfalnie.
 - 1:0 dla Zayna – powiedział Louis jak jakiś spiker piłkarski.
 Dopiero po godzinie wszystko się uspokoiło i mogliśmy dojechać na dyskotekę. Przez całą drogę modliłem się, żeby ona tutaj dzisiaj była. Jeszcze przed wejściem do środka otworzyłem w komórce pocztę i wybrałem Lenę jako adresata.

Lena, postanowiłem jednak pojechać na tą dyskotekę. Liczę na to, że Ona tutaj będzie, ale znając Ciebie, powiesz mi, żebym się przypadkiem nie przeliczył. Jeżeli jej dzisiaj tutaj nie będzie to zrozumiem, ale chyba szybko z niej nie zrezygnuję.
Powiedz mi, czy się wszystko wyjaśniło z Twoim chłopakiem?
Kocham Cię,
Liam

 Wysłałem wiadomości i wysiadłem z samochodu. Podszedłem do paru dziewczyn i zrobiłem z nimi kilka zdjęć oraz rozdałem autografy. Po chwili wszedłem do środka. Przybiłem jeszcze piątkę z ochroniarzem i „rzuciłem” się w tłum.
 Było tutaj dokładnie jak wtedy, tylko brakowało mi jej. Zacząłem szukać Rudej Bestii. Lecz nigdzie nie widziałem rudych płomieni. Przecisnąłem się przez tłum i podszedłem do baru, gdzie siedzieliśmy ostatnio. Na moje szczęście obsługiwał dokładnie ten sam barman, co wcześniej.
 - Przepraszam – zaczepiłem chłopaka za ladą. – Byłem tutaj trzy dni temu z taką rudą dziewczyną…
 - Chodzi ci na pewno o Veronicę – powiedział, obsługując parę.
 - Tak, właśnie o nią. Znasz ją?
 - Veronica parę miesięcy temu tutaj jeszcze pracowała…
 - Powiesz mi jak mogę się z nią skontaktować?
 Chłopak na mnie spojrzał. Po chwili pokiwał głową i obsłużył kolejną parę, a wówczas gdy już nikt o nic nie prosił, podszedł do mnie.
 - Jestem ciekawy, dlaczego wy wszyscy chcecie się z nią umówić? – pokręcił głową z uśmieszkiem na twarzy.
 - Wszyscy? Czyli nie jestem jedyny?
 - Nie, nie… Teraz jesteś, bo ona nie jest taka jak sobie przed chwilą wyobraziłeś. Po prostu jak skończy z jednym być, to szuka kolejnego, a wszyscy po prostu są w niej po uszy zakochani…
 - Mówisz jakbyś jej nie lubił…
 - Ja i Veronica mamy wspólną przeszłość – uśmiechnął się do mnie. – Byliśmy ze sobą rok, a potem zerwaliśmy kontakt i jak sam ostatnio zauważyłeś, nawet nie zwróciła uwagi, że to ja ją obsługiwałem… Hmm… Wyglądasz mi na porządnego chłopaka, ale coś w twoim życiu jest nie tak, że zwróciła uwagę na ciebie… Przepraszam na chwilę, muszę obsłużyć klienta.
 Pokiwałem głową i odwróciłem się na krześle, żeby spojrzeć na bawiący tłum. Próbowałem jakoś przeanalizować słowa barmana i określić jaka ona jest, ale nadal miałem taką wielką ochotę ją zobaczyć.
 - Dobra, posłuchaj – odwróciłem się, kiedy usłyszałem chłopaka. – Veronica przeważnie przychodzi w soboty, dzisiaj też była, ale się minęliście. Więc przyjdź za tydzień o tej samej porze, bo dzisiaj wyjątkowo wcześnie wyszła.
 - Za tydzień nie mogę, mam koncert… - skrzywiłem się.
 - No to za dwa. Dobra, a teraz muszę wrócić do pracy – barman poklepał mnie po ramieniu i podszedł do klientki.
 - Dzięki – krzyknąłem za nim.

***
Lena, 25 listopada 2012r.

 Leżałam w łóżku i patrzyłam w sufit. Cały czas myślałam o tym, co wczoraj powiedział mi Mario. Jeden miesiąc wolności… Co to w ogóle ma znaczyć?! Chyba, że chce mnie się pozbyć, bo już mnie nie kocha.
 Starłam kolejną płynącą łzę. Może wszystko będzie lepsze, kiedy go nie będzie w moim życiu. Nie będę musiała już czekać na niego, nie wiedząc, czy tym razem przyjdzie na czas czy nie. Szkoda, że wszystko musi być takie trudne i to ja muszę decydować.
 Usłyszałam niemiecką melodyjkę w mojej komórce i bez patrzenia odebrałam ją.
 - Słucham cię mamo – no, a kto inny może mieć taką melodyjkę?
 - Hej! – w jej głosie jak zawsze było słuchać radość, jakby wygrała w totka. – Co tam u was słychać? Ciocia się pyta, czy nie narozrabialiście tam z Łukaszem…
 - Ciocia, czy Ewa? – uniosłam brew, chociaż i tak tego nikt nie widział.
 - Ewy już nie ma, więc wiesz… Jeżeli narozrabialiście to szybko mi tam posprzątać…(Już to widzę jak oni sprzątają – usłyszałam w tle tatę). – Zmarszczyłam czoło i ugryzłam się w język, żeby nie zacząć pyskować.
 - Wszystko jest na swoim miejscu. Nie rozumiem, dlaczego zawsze nas o to oskarżacie. Ja i Łukasz jesteśmy porządnymi ludźmi… No może czasem nam się zdarza coś popsuć, ale nie zawsze!
 Usłyszałam dzwonek do drzwi. Ulżyło mi, bo mogłam się jakoś teraz wykręcić z rozmowy.
 - Mamo, wrócił pan Piszczek, więc pozwól, że pójdę mu otworzyć, bo jak zawsze gamoń zapomniał kluczy.
 - No dobrze… Pa.
 - Pa.
 Rozłączyłam się i rzuciłam komórkę na biurko. Zbiegłam po schodach i na chwilę podeszłam do lustra, a dzwonienie i pukanie do drzwi z czasem narastało.
 Włosy upięłam w jakiegoś niedbałego koka. Spojrzałam jeszcze na moją piżamę w kratkę i nawet wczoraj nie zdałam sobie sprawy, że to jest ta, którą ukradłam Mario kiedyś z szafki.
 Po chwili się ogarnęłam i otworzyłam drzwi, za którymi stał zirytowany Łukasz.
 - Już się martwiłem i chciałem zadzwonić po policję – wszedł do środka i przytulił mnie. – Jest coś na obiad…? Czy ty dopiero wstałaś?
 - No tak jakby… - zagryzłam wargę i poszłam do kuchni. – Hmm… Czy dzisiaj ja muszę robić obiad?
 - Chyba nie myślisz, że ja zrobię – kuzyn podszedł do lodówki i wyciągnął z niej zimną wodę. – Dobrze wiesz, że ja nie potrafię gotować, a raczej potrafię, ale nigdy to nie smakuje Ewie – przewrócił oczami i wskoczył na blat.
 - Dzisiaj wszystkie wracają, prawda? – podeszłam do półki z przepisami.
 - Chodzi ci o dziewczyny? – pokiwałam twierdząco głową. – No tak, dlaczego pytasz?
 - To może z chłopakami zrobicie im jakąś niespodziankę i ugotujecie razem kolację, oczywiście pod moim rygorystycznym nadzorem? Zrobicie im jakoś przyjemność – uśmiechnęłam się słabo.
 Łukasz jak zawsze wyłapał moją nagłą zmianę humoru. Zeskoczył z blatu i podszedł do mnie, tuląc do siebie. Poczułam jak bariera, za którą do tej pory chciałam ukryć mój smutek, zaczęła się rozpadać. Czułam się taka bezbronna i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
 - Nie płacz – szepnął mi do ucha. – Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze…
 - Nie będzie, on już mnie nie kocha…
 - Nie mów tak, dobrze wiesz, że tak nie jest. Rozmawiałem z nim dzisiaj i powiedział mi, że dla niego to też jest trudne, ale nie dziwię się mu – odsunął mnie tak, żeby spojrzeć mi w oczy. – Powinnaś wykorzystać ten miesiąc, to może być wam potrzebne. Spójrz na mnie i na Ewę… Gdyby ona była tutaj na okrągło, to z pewnością też byśmy się ciągle kłócili, a tak mamy odrobinę czasu dla siebie.
 - Ale ja się boję, że nie dam rady…
 - Dasz, dasz... A jeżeli chcesz to zadzwonię do Marka, czy mógłby ci załatwić na ten miesiąc jakieś mieszkanie w Anglii...?
 - Mógłbyś? – spojrzałam z nadzieją na Łukasza.
 - A od czego nas masz?
 Uśmiechnął się i troskliwie pocałował mnie w czoło. Teraz już wiem, że nie jestem sama.

Przepraszam za takie krótkie. Więc jeżeli będziecie chciały, to w piątek opublikuję rozdział szósty ^^ Dziękuję Wam wszystkim za komentarze. Oczywiście, że ja-wredna nie podam Wam numeru do mojego dilera, bo jeszcze się w nim zakochacie - tak jak Bujka! xD
Jak tam święta? Udane? ;D Na pewno przejedzone jesteście tak jak ja xD 
Dobra, ja nie przynudzam i czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze ;*
Kinga

11 komentarzy:

  1. święta ujdą ale na pewno zostaną ze mną na długo (mowa o niczym innym jak o zbędnych kg).
    przepraszam, że nie było mnie tu tyle czasu ale dopiero od teraz jestem w stanie się zebrać.
    co do rozdziału, to nie mogłam mieć lepszego prezentu na kończące się święta - jest świetny i genialny.
    kurcze szkoda, że nowy rozdział przeczytam dopiero 2 stycznia :(

    Zapraszam do siebie na nowy rozdział na blogu http://dreams-come-true-even-in-real-life.blogspot.com/ Może myśleliście, że życie w plotkarze było skandaliczne, ale to co się dzieje w Londynie jest jeszcze gorsze. Witajcie w mieście grzechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego 2 stycznia? ;) Mówiłam o tym piątku, za dwa dni :D

      Usuń
  2. tego boga SEXU yno Brać*.* Przecież nas zdiler miał byc sciśle tajny!!
    Kochanie ty mojexD
    Nie cackaj sie tylko dodawaj nowa:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie szkodzi ,że taki krótki :) Każda długość jest dobra, jeśli ma wspaniałą treść. Więc wszystko się zgadza:) Veronica nadal pozostaje znakiem zapytania, taka tajemnicza dziewczyna. I teraz takie LOOOOL bo mi się kojarzy z tą z Pretty Woman A JA NAWET NIE OBEJRZAŁAM MINUTY TEGO FILMU XDD. Więc nawet nie zwracaj uwagi, jestem chora psychicznie. Jest 23:39 a mi się nie chce spać i czytam po nocach. Świetne zajęcie! Jeszcze mam monitor klawiature i myszkę na łóżku (czyli Polak potrafi xd) Aww... jestem taka świetna xdd.
    Wróćmy do rozdziału ~~
    Liam ma pełną rację, nie wolno patrzeć na wygląd skoro nie zna się środka! Chociaż ja jeśli chodzi o książki zawsze patrzę na okłądkę ale .. no cóż ja mogę być egoistyczna i chamska, pozwalam sobie bo takie ma być moje życie (znowu zbaczam z tematu ..)
    Także ten.. ja też chcę piżamę od Mario ~~ Polubiłam go dzięki twojemu opowiadaniu :) heheszky.
    Ale i tak Neymar#1 (co ciekawe zanim w Polsce było o nim głośno itede itepe to już za nim szalałam *.*)
    Ja już tylko wyczekuję spotkania Leny i Liama, a ty taki Troll i jeszcze ich nigdy nie spotkasz! Zrobię to sama, Leno patrz to Liam, Liam patrz to Lena. xdd
    no ale już jedzie do Angli więc wszystko na dobrej drodze :3
    Czekam na kolejny rozdział! plus, bo ty też w piłkarzach i nodze siedzisz więc może znasz fajne opowiadanie o moim kochanym zawodniku Santosu Neymarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to na pewno Ci nie pomogę, ponieważ zgadza się, że ja siedzę w piłkarzach i w nodze, ale tylko i wyłącznie Bundesliga xD Hmm.. Ale nie raz słyszałam, że wiele dziewczyn jest pod wrażeniem Neymara, ale ja tak na prawdę go nie znam xD

      Usuń
  4. Normalnie wiedziałam, ze pojedzie do Anglii. Zaiste - jestem geniuszem.xD
    Mam lekką irytację z powodu tego rudzielca. Nie wiem czy farbowana czy nie, ale stereotyp o fałszywości rudych do niej pasuje (bynajmniej ja ją tak postrzegam).
    Oby nasza Lena i Liam spotkali się w rzeczywistości, a nie ciągle te e maile piszą..
    Tak więc czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jutro szósty ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo iż nic większego się nie dzieje, to i tak jest świetnie! Ciekawa jestem jak będzie z tą Veronicą? Czy ona na serio jest taka, jak przedstawiał ją ten barman? Cieszę się, że Lena pojedzie do Anglii. Mam nadzieję, że w końcu zobaczy się z Liamem, twarzą w twarz. Jutro nowy rozdział, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Podrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co z tego, że krótki?? Ważne, że jest :D
    Veronica przypomina mi troszeczkę Hazzę XD Przebiera w chłopakach, a on w dziewczynach O.o Ale i tak ją kocham <333
    LIAM KOCHAM CIĘ!!! Kilka razy czytałam jego wypowiedź o tej dziewczynie...Wygląd...Charakter...Przypomniała mi się piosenka Little Things ;____;
    Kinia rozkazuję Ci dodać rozdział dzisiaj!!!!
    Lena ma poznać Liama i wszyscy są szczęśliwi XD
    Pozdrawiam,
    N.
    Weny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, to - jak to mam w zwyczaju - zacznę od początku. Przygotuj się ładnie na nudną historię mojego początku z Twoim blogiem - na szczęście nie długą, bo jakoś tak udało mi się tu trafić od pierwszego rozdziału, ale jakoś tak się złożyło, że go nie skomentowałam.
    Pamiętam moją reakcję, gdy czytałam prolog. Aż mi się uśmiech na twarzy pojawił na "widok" tej małej Leny, która dyskutowała z nauczycielką o swoich pasjach. Ach, cóż za temperament, pomimo tak młodego wieku! Z przyjemnością się to czytało - zwłaszcza, że pomysł w cale nie banalny i w myślach błagałam jedynie, byś tego nie - przepraszam za wulgaryzm - nie spieprzyła.
    Bo wiesz, tak czytam, czytam i czytam. Połączenie piłki nożnej i One Direction? Tego jeszcze nie było i naprawdę dobrze się czyta.
    Idąc dalej... Ja, w przeciwieństwie do pozostałych dziewcząt tu zaglądających (i w tym momencie przepraszam, jeśli jest tu jakiś chłopak!) polubiłam Mario od razu. Nie wiem czemu, zupełnie go nie znam - poza tym chyba warto wspomnieć, że nie interesuję się piłką nożną i nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje. Taaa, ignorantka ja. W każdym razie jakoś przypadł mi do gustu, koniec, kropka, finito.
    Troszkę mi szkoda Leny. Mam wrażenie, że odebrałaś jej sporo z tego charakteru, który miała jako dziecko. Momentami wydawała mi się taka strasznie... nieporadna. Tak, to chyba dobre słowo. No, przynajmniej do czasu, gdy rzuciła tym wazonem. ; )
    Liam. Liam jest świetny, bardzo dobrze wykreowany, choć moim zdaniem w dwóch ostatnich rozdziałach trochę przyćmił go Tommo. Taka bardziej skomplikowana postać w Twoim opowiadaniu, ale to dobrze.
    Poza tym reszta chłopaków - Niall, Harry, Zayn - równie fajnie pokazani, szkoda więc, że Kuba i Robert są zrobieni na, tzw. "jedno kopyto". Przynajmniej w moim mniemaniu.
    Widzę tutaj wielkie oburzenie skierowane w stronę Veronici. Nie powiem, nie dziwię się - czytelniczki z góry nie będą przepadać za dziewczyną, która może stanąć między głównymi bohaterami. Mi również jakoś niespecjalnie przypadła do gustu, ale (i znów się powtórzę) jest dobrze ukazana, przez co jestem ciekawa jej dalszego losu.
    No i teraz mogę przejść spokojnie do bieżącego rozdziału (swoją drogą mam nadzieję, że jutro pojawi się kolejny). Krótki, a szkoda. Podobało mi się wtrącenie z meczu i kłótnia Hazzy i Zayna. I wiesz, fajnie by było, gdybyś połączyła Harry'ego z tą dziewczyną, z którą on nie chce się umówić. Byłoby to coś naprawdę nowego i zadziwiającego. Ale to takie moje małe odchylenie.
    Dobra, to teraz pobawię się w medium: Liam spotka Veronicę i jakoś tak się stanie, że z nią będzie. Po czym spotka Lenę, a ona się w nim zakocha, no ale nie będzie chciała rozbijać mu związku. Zgadłam choć w jednym procencie?
    Jestem ciekawa tego spotkania Leny i Liama. Myślę, że fajnie by było, gdyby się spotkali, nie wiedząc kim są. W sensie, wiesz - ona go spotyka, ale nie wie, że to "ten" Liam; po czym pisze do Liama wiadomość, że spotkała takie fajnego och, ach chłopaka.
    No, dobra, bo coś mi tu zaczyna odwalać.
    Jestem przeszczęśliwa brakiem błędów. Ewentualnie małe niedociągnięcia, ale jest super, naprawdę!
    Pozdrawiam,
    wanilia.

    PS. Poinformujesz o nowościach? www.voice-on-tape.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń