czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział ósmy

Veronica, 27 listopada 2012r.

 Niesamowite! W Londynie spadł już śnieg! Jeszcze nawet nie ma grudnia, a już sypie. Nałożyłam na głowę moją futrzaną czapkę i uśmiechnęłam się do Stevena, z którym wczoraj miałam sesję zdjęciową. Dowiedziałam się, że jego zdjęcia, na których jestem, będą wystawione na jego uczelni, gdzie podczas aukcji charytatywnej, która będzie miała miejsce w grudniu, zostanie sprzedana.
 Schyliłam się i zebrałam w czarną rękawiczkę śnieg, z którego uformowałam kulkę o kształcie jajka. Skrzywiłam się, ponieważ liczyłam na ładniejszą. Rzuciłam nią w mojego przyjaciela. Oberwał on w swoją czapkę, która spadła na ziemię. Spojrzał na mnie i zrobił smutną minkę. Pokazał palcem na nakrycie głowy i się odezwał.
 - Właśnie zabiłaś Freda!
 Zrobiłam wielkie oczy jakbym zrozumiała, co przed chwilą zrobiłam. Podeszłam do Stevena i upadłam na kolana, szykując się do resuscytacji. Dłonie już położyłam na jego czapce i spojrzałam w szare oczy przyjaciela, który stał nade mną, przyglądając się z uwagą moim czynom.
 - Pan z rodziny? – uniosłam jedną brew.
 - Tak! – oburzył się. – Nie widać podobieństwa?
 - Yyy… - Spojrzałam to na niego, to na czapkę. – Faktycznie, co to za głupie pytanie! Niech się pan nie martwi, pacjent przeżyje.
 Odwróciłam wzrok i przez chwilę zagapiłam się na kawiarnię, która była po drugiej stronie ulicy. Ujrzałam w środku Liama z jakąś dziewczyną. Kojarzyłam ją… Była to Danielle, jego była dziewczyna. Uśmiechnęłam się do siebie, szybko podniosłam się z ziemi i spojrzałam na Stevena, który zaczął się cieszyć na widok swojej "żywej" czapki.
 - Dziękuję pani doktor – pocałował mnie w policzek i od razu założył ją na głowę. – Musi pani zmienić kierunek, bo chyba masz inne powołanie.
 - Ja też tak myślę. – Otrzepałam swoje rękawiczki i jeszcze raz spojrzałam w stronę kawiarenki. – Mam do ciebie prośbę…
 - Już się boję…

***
Liam, 27 listopada 2012r.

 Uśmiechnąłem się do Danielle, która w końcu zgodziła się ze mną spotkać. Okazuje się, że od trzech tygodni spotyka się z pewnym chłopakiem. Jeszcze nie jest gotowa mi go przedstawić i ją rozumiem, ale cieszę się, że chociaż o tym mi powiedziała.
 Zrobiłem łyk herbaty, słuchając jej historii z ostatniego występu. Znowu byłem bliski zachłyśnięcia, gdy dowiedziałem się, co robią inni piosenkarze za sceną.
 Wyjrzałem przez okno kawiarni i spojrzałem na park, który był po drugiej stronie ulicy. Zobaczyłem tam parę, która trzymała się za ręce. Pewnie zakochani – pomyślałem i znowu przypomniałem sobie o Veronice. Tak długo jej nie widziałem – jutro minie tydzień. Co te dziewczyny z nami robią? Wiecznie każą o sobie myśleć, a same się nie wysilą, żeby zrobić coś dla innych.
 - Słuchasz mnie? – Danielle sprowadziła mnie na ziemię. – Znowu myślałeś o niej?
 - O kim? – spojrzałem na nią, bo sam już nie wiedziałem o kogo jej chodzi.
 - Lena? – uniosła brwi, popijając gorącą kawę. – Albo nie! Ta nowa… Vera?
 - Dlaczego ty mnie musisz tak znać? – ona tylko ruszyła ramionami i się uśmiechnęła. – Znowu myślałem o Veronice. Chciałbym ją kiedyś spotkać… Chciałbym być tak szczęśliwy jak ty, ale boję się, że to niemożliwe.
 - I wreszcie się otwierasz… - Pokazała mi język, widząc moją minę.- Posłuchaj może powinieneś zaufać losowi… Wiem głupoty mówię, ale nie możesz mnie winić, bo jestem po ośmiogodzinnych próbach, więc nie myślę racjonalnie. Tyle, że może się to okazać prawdą. Może po prostu powinieneś czekać na jakiś znak? Tak samo jak w tych twoich bajeczkach.
 - Ciebie to śmieszy! – klepnąłem ją delikatnie w ramię.
 - Okeeej… Może troszkę. – Poprawiła swoje włosy i uśmiechnęła się do mnie. – Ale przecież to zawsze jest takie słodkie!
 Pokręciłem głową i spojrzałem na park, gdzie już nie było nikogo. Zrobiło mi się jakoś przykro, póki nie zobaczyłem chłopaka, który podszedł do szklanego okna i nakleił na nią fioletową kartkę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, chcąc mi coś przez to przekazać i odszedł.
 - Przepraszam cię na chwilę – mruknąłem do Danielle.
 Wstałem od stolika i wyszedłem z kawiarni, podchodząc tam, gdzie stał chłopak. Ściągnąłem kartkę i przeczytałem słowa, które zostały na niej zapisane.

Mówiłam Ci, żebyś mi zaufał…

 Poczułem szybsze bicie serca. To była Ona, to Ona napisała.
 Zacząłem rozglądać się, mając nadzieję, że tego chłopaka gdzieś zobaczę. Miałem nadzieję, że powie mi, gdzie Ona jest, kim Ona jest.
 Zerknąłem jeszcze raz na kartkę i zobaczyłem, że na odwrocie małymi literkami zostało zapisane zaproszenie na aukcję, która odbędzie się 5 grudnia na najbliższej uczelni.
 - Co to masz? – obok mnie zjawiła się Danielle, która już nie umiała wytrzymać bez dowiedzenia się, o co chodzi.
 - To Veronica napisała… - powiedziałem.
 - Skąd wiesz, przecież nie jest podpisane…
 - Wiem…
 Uśmiechnąłem się i schowałem list do kieszeni.

***
Lena, 27 grudnia 2012r.

 - Jeszcze raz mi to powtórzcie! – wskoczyłam na kanapę, gdzie siedziała Ewa, Agata i Ania. – Co zrobił Kuba?
 Dziewczyny już na samą myśl zaczęły się śmiać. Podobno na ich niedzielnej potrójnej randce, podczas kolacji Kuba zaczął tak pieprzyć swoje danie, że zachciało mu się kichać. Przez przypadek odwrócił się w kierunku Roberta, któremu kichnął w twarz, opluwając go przeżutym kurczakiem. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć ich min. Biedny Lewy… Do dzisiaj dezynfekuje swoją twarz.
 - Jak ja bez nich wytrzymam? – otarłam swoje łzy, których się nabawiłam podczas ataku śmiechu.
 - Jak chcesz, to możesz wziąć ze sobą Kubę… - mruknęła Agata. – Ja za nim nie będę tęsknić.
 - Nie… W ogóle! – powiedziałyśmy w trójkę.
 - Głupie jesteście i tyle! – pokazała nam język.
  Przewróciłam oczami i z kieszeni wyciągnęłam swoją komórkę. Otworzyłam pocztę i zabrałam się za czytanie wiadomości od Liama.

Droga Leno,
Odpowiedź na Twoje pytanie: TAK! Chociaż prawdę mówiąc, może nie jest to tak daleko… Zależy jak się na to spojrzy.
Bardzo się cieszę, że przyjeżdżasz do Londynu… Tym bardziej, że od paru miesięcy tutaj mieszkam z przyjaciółmi… Tylko mnie nie bij, że Ci nie powiedziałem, ale wolałem zachować tą magię Wolverhampton…
Dobra, nie tłumaczę się! To moja wina, przyznaję się! A co powiesz na spotkanie, ale nie spotkanie?! Może pewnego dnia wybierzemy się na ‘randkę’ na London Eye – wiem, że zawsze chciałaś tam iść – Ale nie będziemy się ujawniać…
Rozumiesz, o co mi chodzi? Aaa… dobra, nie ważne ;D
Dobra, ja zmykam na spotkanie z moją byłą dziewczyną.
Kocham,
Liam.

 Dwa razy przeczytałam jego wiadomość, bo za pierwszym razem nic z tego nie zrozumiałam.
 Czy właśnie przed chwilą mój przyjaciel zaprosił mnie na taką przyjacielską randkę, ale nierandkę,  bo i tak nie będziemy się widzieć? Co to za człowiek! Co to za genialny człowiek!
 - Kto za mną tęsknił? – do salonu wszedł Łukasz, który był rozbawiony.
 - Ja! – Ewa pomachała do swojego męża.
 - A kto tęsknił za posmarkańcem i posmarkanym?! – pokazał palcami na Kubę i Lewego, którzy spojrzeli na niego jakby chcieli go zabić.
 - Wcale się nie posmarkałem, tylko kichnąłem i poplułem go! – oburzył się Kubuś.
 - Dlaczego właśnie sobie mnie wybrałeś na ten cel? – Robert zmrużył oczy.
 - Chyba nie myślałeś, że kichnę na moją żonę!
 Pokręciłam głową i zabrałam moją torbę. Podeszłam do dziewczyn i się z nimi pożegnałam. Z chłopakami na szczęście nie musiałam się jeszcze żegnać, ponieważ Łukasz zamierza ich jeszcze podrzucić na rozgrzewkę przed dzisiejszym meczem, a on sam mnie odwiezie na lotnisko.
 Robert zaoferował mi pomoc z walizką, za co mu byłam wdzięczna, ponieważ trochę ważyła. Usiadłam z przodu, modląc się, żeby Kuba za mną nie usiadł. Na szczęście dzisiaj postanowił wkurzać Łukasza. No nie wierzę, że wszyscy myślą, iż to Kuba jest najpoważniejszym polskim piłkarzem w Borussia Dortmund.
 Po jakiś dwudziestu minutach mój kuzyn zatrzymał się przed stadionem, gdzie za chwilę rozpocznie się trening. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na chłopaków, którzy cały czas się szczerzyli do mnie.
 - Co tak się śmiejecie? – zapytałam.
 - No, bo wreszcie wyjeżdżasz! – krzyknął Kuba.
 - Nie słuchaj go! – mruknął Robert. – Mamy dla ciebie prezent!
 Z kieszeni wyciągnął czarne pudełko, które zostało obwiązane czerwoną wstążką.
 - Mam nadzieję, że mi się nie oświadczasz… - szepnęłam wystarczająco głośno, żeby reszta chłopaków zaczęła się śmiać.
 Robert ma w sobie to coś, że za każdym razem staje się czerwony, gdy ktoś go zawstydzi. Zawsze uwielbiałam to robić, bo był taki uroczy.
 Wzięłam od niego to pudełko i otworzyłam. Nie spodziewałam się tego, co tam znajdę. Była to karta kredytowa z naszym wspólnym zdjęciem, które zrobiliśmy sobie rok temu.
 Spojrzałam na trójkę chłopaków, mając nadzieję, że nie chodzi im o to, o czym myślę…
 - Co to je… - nie zdążyłam zadać pytania, bo przerwał mi Łukasz.
 - To jest karta, na której znajdziesz 20 tys. funtów.
 - Oszaleliście? Nie mogę tego przyjąć! To jest za dużo…
 - Och zamknij się! – mruknął Kuba. – Wiesz, co to dla nas jest? Tym bardziej jak to jest podzielone na cztery…?
 - Cztery? – podniosłam brew i na niego spojrzałam.
 Zauważyłam zmieszanie na jego twarzy i szybko się poprawił.
 - Powiedziałem na cztery? Chodziło mi o trzech… Wybacz, zawsze myślę o naszej trójce jak o czwórce…
 Przewróciłam oczami i przytuliłam moich kochanych boroków.
 - Dziękuję wam…

***
Marco, 27 listopada 2012r.

 Pierwszy raz w życiu spóźniłem się na rozgrzewkę. Rzuciłem swoją torbę na ławkę i zacząłem wyciągać z szafki mój strój. Spojrzałem na zdjęcie, które wisiało na drzwiach. Byłem na nim z Leną podczas ostatnich świąt, kiedy postanowiliśmy spędzić je razem.
 Dotknąłem palcami jej podobizny. Nie myślałem, że mógłby nadejść okres, iż będę musiał o niej zapomnieć.
 - Mario! – do szatni wszedł wściekły Klopp. – Czemu cię nie ma na treningu?!
 - Przepraszam trenerze. – Nie miałem nawet siły, żeby zacząć się tłumaczyć.
 - Co się z tobą ostatnio dzieje? – trener usiadł obok mnie na ławce i spojrzał swoim opiekuńczym wzrokiem. – Na razie jeszcze nie ma problemu z twoją grą, ale spóźnianie się na rozgrzewki przedmeczowe?
 - Życie mi się wali… - mruknąłem.
 Wstałem i nie patrząc już na trenera, wyszedłem na stadion. Tutaj za jakieś cztery godziny odbędzie się mecz z Fortuną….

***
Lena, 27 listopada 2012r.

 Znalazłam piękną, angielską kamienicę, który adres zgadza się z podanym przez Marka. Weszłam do środka i zapukałam do drzwi. Długo nie musiałam czekać aż ktoś mi otworzy. Była to dziewczyna o czerwonych włosach i wielkich niebieskich oczach. Uśmiechnęłam się do niej, na co ona zmarszczyła czoło.
 - Ja ciebie skądś znam… - mruknęła. – Jesteś kuzynką tego sławnego piłkarza! – krzyknęła. – Ja nie lubię gwiazdek!
 Trzasnęła mi przed nosem drzwiami. Stałam jak wryta, patrząc na dębowe drzwi. Do kogo mój kuzyn mnie posłał?! - pomyślałam.
 Chwilę później dziewczyna otworzyła drzwi i się do mnie uśmiechnęła.
 - Żartowałam – powiedziała. – Jestem Veronica.
 - Lena.
 - Zapraszam cię do mojego królestwa! 

Miał być jutro, ale na Wasze szczęście lub nieszczęście jestem chora, więc mam odrobinę czasu. Oczywiście, od tego rozdziału akcja Leny zacznie się w Londynie, co musi ucieszyć wiele z Was. Mam nadzieję, że nie zawiodę Was tym, iż nie będzie mi się śpieszyć z pewnymi sprawami. Dziękuję wszystkim za komentarze.
Następny rozdział w poniedziałek.
Kinga

12 komentarzy:

  1. wow ! brak słów , takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam .
    moja wyobraźnia już działa , ja chcę żeby Liam poznał Lenę ! i może przez Vere ? O tak , już to sobie wyobrażam : -cześć poznaj moją koleżankę .
    -Lena , miło mi .
    -Liam , cześć . I to zdziwienie na ich twarzach .! Czekam na następnego ! Kiedy się pojawi ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, przepraszam, przepraszam ,że nie skomentowałąm poprzednieg rozdziału. Ogromnie mi głupio bo jednak nic nie szkodzi napisać tych kilku zdań. Tak właśnie udziela mi się moje lenistwo. Jak wiesz moje komentarze nie mają sensu, więc współczuję Ci ,że musisz to czytać zwłaszcza ,że ten komentarz będzie dość długawy. Veronica i jej przyjaciel nie należą do normalnych, uśmiałam się jak debil czytajac jak reanimuje czapkę. No gratuluję xd. Na szczęście się nie posikałam, a czasem tak mam. Okej, mniejsza. Próbowałam obstawiać co to za prośba, ale i tak mnie zaskoczyłaś bo kompletnie nie spodziewałam się takiego pomysłu ze strony Verci. No ale, ona jest wyjątkowa, więc i to co robi jest inne. Cieszy mnie fakt ,że Dan jest z Liamem w takich relacjach, to takie.. okej, nie dokończę bo nie wiem co miałam napisać xd. Chodziło mi jednak o to ,że podoba mi się jak pary są w dobrych relacjach, a nie "Weź pierdolę ją" "To suka" "Nienawidzę jej" , a przed zerwaniem było słodko i wgle. Ah ta dwulicowość, no nic.. Próbowałam sobie wyobrazić ten moment oplucia, ale zamiast tego tylko się śmiałam XD. uwielbiam całą trójkę i Lenę, taka wiesz.. fantastyczna czwórka *.* No i moja ulubiona część.. Listy! Nie wiem czemu, ale je uwielbiam. Chyba dlatego ,że to jest strasznie oryginalny pomysł, a na żadnym blogu nie spotkałam się na zaczęciu takiej znajomości. Zwykle był to koncert, park, dom i srutututu. Plus za oryginalność! Będę to chyba wspominała w każdym rozdziale. Cały czas patrzę na mój znaczek od skajpaja i mnie on trochę rozprasza, ZNACZKU FUCK YOU. Nie zrozumiałam co prawda Liama, ALE OK XDD. No i mój ulubiony moment... VERONICA I LENA POD JEDNYM DACHEM? będzie ciekawie, oj będzie się działo. A Liam? Kurcze, zaskakujesz, zaskakujesz! No nic, może ja skończę bo swędzi mnie obojczyk
    A no i zapraszam do przeczytania 13 : )

    Muaaah xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba. Twoje opowiadanie w sobie coś ma, taką magię. Więc zaczyna się akcja w Londynie z Leną w roli głównej. Ona i Veronica pod jednym dachem? Będzie ciekawie. Już nie mogę doczekać się kiedy wieloletni przyjaciele się spotkają i w jaki sposób. Życzę powortu do zdrowia i głowy pękającej od pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. KINNGAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ♥
    ~BasGraff

    OdpowiedzUsuń
  5. "-Chyba mi się nie oświadczasz?" Hahahahaha.. Rozwaliłaś mnie tym, naprawdę.xD.
    No nic, czekam na nn. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha .. ten rozdział jest przezabawny <333
    A ta końcówka z Veronicą albo to o oświadczynach jest po prostu genialna :D Masz łeb ja sklep z takimi pomysłami :*
    Rozdział fenomenalny :) Tylko takich więcej :)
    Z niecierpliwościom czekam na nn :)
    Ściskam, całuje i życzę weny ;)

    milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com <-- Zapraszam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, to nie fair! Ale zacznę od początku.
    No to tak wchodzę sobie na Twojego bloga i czytam. Podobał mi się fragment napisany z perspektywy Veronici. Był lekki i przyjemny, choć było w nim zdecydowanie za dużo zaimków (sama mam problem z ich nadużywaniem). Jednak, och, jak ja strasznie nie chcę, żeby ta dziewczyna była z Liamem. Według mnie do siebie zupełnie nie pasują. Veronica mogłaby być z Lou, o tak.
    Liam, Liam, Liam... Jak Danielle go dobrze zna! Miła, przyjacielska pogawędka, cóż mogę powiedzieć? To ciekawe, że dziewczyna od razu pomyślała, iż Payne rozmyślał nad Leną. Czyż to nie znak, że onipo prostu powinni być razem? Moim zdaniem zdecydowanie tak.
    Ktoś tu napisał, że ten rozdział był zapawny - zdecydowanie tak. Przeżuty kurczak, oświadczyny, zatrzaśnięcie drzwi przed nosem... I ta urocza, chaotyczna wiadomość od Liama z tą jakże kuszącą propozycją. Te rozmowy Kuby i Leny po prostu rozkładają mnie na łopatki, są bardzo dobrze napisane. Z taką lekkością.
    Jestem żywo zainteresowana dalszymi losami naszych bohaterów i naprawdę się cieszę, że nowość pojawi się już w poniedziałek, ale to nie fair - tak nawiązując do początku tego komentarza - że rozdział jest tak drastycznie krótki. Nim zdążyłam się dobrze wczytać, było po wszystkim. Nie ładnie!
    Poza tymk chciałam nadmienić, że poza nadużywaniem zaimków, to jeszcze tutaj taki mały błąd: "Dowiedziałam się, że jego zdjęcia, na których jestem, będą wystawione na jego uczelni, gdzie podczas aukcji charytatywnej, która będzie miała miejsce w grudniu, zostanie sprzedana." - zaimki plus "zostaną sprzedane", choć ja powiedziałabym, że "zlicytowane". To takie moje małe uwagi, poza tym przestanę narzekać na krótki rozdział, skoro niedługo dodasz dziewiąty, na który czekam z niekłamanym entuzjazmem. Mam nadzieję, że w końcu dojdzie do spotkania naszych bohaterów. Raz jeszcze błagam, by Veronica nie była z Liamem (ale się uparłam...)
    Pozdrawiam,
    wanilia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabiła FREDA!! Jak ona mogła?!
    Ale zrobiła resustytacje!! I przeżył :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominacja do Liebster Award.
    Pytania i więcej informacji na http://heart-to-measure.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog;)
    Podoba mi sie twój styl pisania itd<3 nie żałuję że poświeciłam na niego wolny czas, zamiast na nauke;D
    Zostalaś nominowana do Libster Award:
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/ <-- wiecej inf^^

    OdpowiedzUsuń
  11. No, wreszcie nadrobiłam te rozdziały! To opowiadanie jest świetne, ale to nie dziwne, w końcu to twoje :D
    Akcja z Fredem po prostu boska xd Uwielbiam Veronicę! Czy mi się zdaje, czy ona dobrze wie, kim jest Liam? Takie mam wrażenie, ale nie jestem pewna *loading* Aaaa, skoro wie, że Danielle jest jego byłą dziewczyną, to musi go znać! I wszystko stało się jasne!
    Kocham posmarkańca, posmarkanego i Łukasza :D Fajnie, że są takie postacie, które rozweselają każdy rozdział.
    Szczerze to nie bardzo ogarniam, o co chodzi Liam'owi z tą ich randką-nierandką xd Ale ja nie wiele dziś ogarniam. W zasadzie to ja tak ogólnie niewiele ogarniam.
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń